Pożegnanie z Zawilcem/Nawiązanie współpracy z mangerem!

30 maja 2010

Jakiś czas temu podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu współpracy z managerem. Do niedawna taka osoba wydawała nam się całkiem zbędna – w promocji zespołu, korespondencji emailowej i aktualizacji strony pomagał nam nasz przyjaciel Wojciech “Zawilec” Zawiliński i wspólnymi siłami pomalutku toczyliśmy się naprzód. Zespół – pomimo przeszkód – konsekwentnie rozwijał się, co z wiązało się z coraz większymi wydatkami, większą odpowiedzialnością i coraz większą ilością czasu, którą pochłaniały te wszystkie sprawy organizacyjne. Tymczasem Wojtek zmienił pracę oraz miejsce zamieszkania, co – pomimo szczerych chęci – uniemożliwiało mu większe zaangażowanie się w sprawy zespołowe. Tym samym większość tych obowiązków spadła na moje barki. Jakoś dawałem radę, ale ciężko jest pracować zawodowo, grać w zespole i jeszcze pełnić obowiązki managera: coś zawsze ucierpi. Stąd decyzja o podjęciu współpracy z kimś, kto porządnie zadbałby o interesy naszej kapeli. Mamy nadzieję, że taką osobą będzie nasz dobry kumpel Mariusz Bachurski, który przejmuje obowiązki jakie do tej pory pełniliśmy wspólnie z Wojtkiem. Prosimy, żeby od dziś zwracać się do niego we wszystkich sprawach dotyczących promocji zespołu, wywiadów, koncertów, kwestii zakupu koszulek czy płyt. Dzwońcie na numer +48 504 681 911 lub piszcie na adres: illuminandi.management@gmail.com Nasz dotychczasowy email illuminandi@tlen.pl będzie nadal funkcjonował – piszcie na niego, jeśli macie pytania do członków zespołu, pytania dotyczące tekstów czy muzyki.

Przy okazji, chcieliśmy bardzo podziękować Wojtkowi za te wszystkie lata z nami, jego ciężką pracę, entuzjazm, wsparcie i wiarę w nas – nawet wtedy, kiedy inni z nas się śmiali i pukali się czoło. Stary, byłeś nieoceniony! Szacunek!

Poniżej kilka słów pożegnania od Wojtka: Dzięki za tak ciepłe i obszerne wyjaśnienia, ale jak to mówią – łezka w oku musiała się zakręcić – a sam czas jaki zajęło dodanie paru dopisków dowodzi, że pomimo pełnej aprobaty, porozumienia i błogosławieństwa na takie rozwiązanie, wbrew pozorom zawsze może być ciężko na serduchu. Odległość, obowiązki zawodowe jak i niebawem rodzinne ;) powoli, ale jednak robią swoje. Wdzięczny okrutnie jestem na wszystkie wchłonięte decybele, konstruktywne burze mózgów, wspólnie przejechane kilometry, frajdę z każdej recenzji, podstawy handlu obwoźnego i tysiące polizanych znaczków w ramach wizyt na poczcie jak i przegadane noce – a przede wszystkim za bezinteresowaną przyjaźń i możliwość kontaktu z Wami wszystkimi, którzy słuchają i wspierają ILLUMINANDI. Trzymam kciuki za dalsze poczynania ekipy jak i działania Mariusza – polecam się zawsze na przyszłość :)

Jan